Nie jestem specem od rozwiązywania problemów...przynajmniej nie takich, które dotyczą mnie osobiście...Innym OWSZEM...czemu nie? -doradzę...powiem, że "problem" trzeba przegadać, porozmawiać z kimś...opowiedzieć, ba! nawet się wyryczeć komuś na ramieniu...tymczasem sama nie posiadam takiej umiejętności. Od dziecka tak miałam, że wszystko pakowałam w siebie, żeby innym nie dać poznać, że coś nie tak...stąd ten mój ukochany wiersz z pamiętnika "nie zawsze poznasz smutku odbicie, gdy się rzęsiste łzy leją, bo czasem w sercu łamie się życie a jednak usta się śmieją"...Na chwilę pomaga. Jeszcze bardziej pomaga "przewietrzenie mózgu"...na samotnym spacerze przy silnym wietrze :)...jeszcze bardziej oderwanie się od rzeczywistości...a najprostszy sposób na to KSIĄŻKI. Mam niefajną wadę jeśli o książki chodzi (nie chodzi mi o zaginanie rogów ;) jeśli na postorędziu zakładki nie mam...choć to też się zdarza ;)) ale o to, że jak mnie już coś wciągnie to naprawdę ODRYWAM SIĘ totalnie...dlatego w ciągu dnia przy mojej dwójce maluchów nie bardzo mogę sobie na to pozwolić...ale od czego noce? Od czego niedziela? Gdy Tata ma wreszcie czas na zabawę z maluchami...a one spragnione jego obecności nie widzą, że mama ślęczy na kartkami ;) nie zauważają jej "nieobecności"...
Kontynuuję więc ciąg dalszy wyzwania "52 książki w 2015 roku"
5/52
Adrian Grzegorzewski "Czas tęsknoty"
Totalnie moje klimaty...chwila przed II wojną młody Warszawiak wyjeżdża do rodzinnej miejscowości matki...taki zew, chęć poczucia przynależności do CZEGOŚ czego w życiu aktualnie brakuje...Miejscowość zamieszkują Polacy i Ukraińcy...sytuacja polityczna, społeczna już bardzo napięta, ciężka między nacjami...ale serce nie sługa...Miłość nigdy nie wybiera. Miłość nie zna granic. Opowieść o tym jak dwoje młodych ludzi w trudnym czasie potrafi zawalczyć o swoje uczucia...choćby to miał być jeden dzień po kilku latach rozłąki...
6/52
Stefania Korżawska "Ziołowy duet dla zdrowia"
Powrót do natury...książka trochę jak zielnik z krótkimi felietonami z dodatkiem przepisów i receptur zielarza księdza Johana Kunzle...a jeśli ktoś się zainteresuje tematem odsyłam na oficjalną stronę autorki
(klik)
7/52
Marta Bilewicz "Goniąc cienie"
Czy trudne dzieciństwo ma oznaczać spaprane życie w dorosłości? Główny bohater powieści niechętnie opowiada o swoim dzieciństwie...jednak kładzie ono cień na jego dorosłość...przeszłość w pewnym momencie wkrada się w teraźniejszość...Pierwsze strony książki mnie jakoś nie zachęciły do czytania. Ale w miarę jak akcja postępowała zaczytałam się na dobre i oderwałam od rzeczywistości :) Nawet nie sądziłam, że taka "detektywistyczna" książka tak mnie wciągnie.
Warto poczytać :) i taką możliwość macie...ponieważ książka ta przywędrowała do mnie od
Darii (klik) w ramach zabawy "WĘDRUJĄCA KSIĄŻKA" a tą książke posłała w świat
Sylatyla (klik)
Jeśli jest ktoś chętny na otrzymanie książki ode mnie wraz z drobnym upominkiem proszę o wpisy w komentarzach...Wysyłka na terenie PL . Oczywiście pamiętajcie, że książkę jak najszybciej czytamy ( z tym nie powinniście mieć problemu bo naprawdę wciąga!) i ogłaszamy akcję u siebie i posyłamy dalej :)
Zasady z bloga Sylwii dotyczące zabawy:
Regulamin:
1. Osoba, która otrzyma książkę zostanie wylosowana. 2. Czas na przeczytanie książki: 2 tygodnie 3. Konieczność napisania do mnie na email - sylatyla@interia.pl, aby potwierdzić odebranie przesyłki. 4. Należy na stronie tytułowej należy napisać coś dla autorów (mogą to być spostrzeżenia o lekturze- max kilka zdań)5. Osoba posiadająca książkę przekazuje ją dalej innym, którzy potwierdzają u mnie doręczenie przesyłki.6. Zrobić sobie zdjęcie z ksiażką
I tak na zakończenie okresu wielkanocnego ;) co by nie było...jakiś tam nastrój tez u siebie wprowadziliśmy...zatem ku pamięci :)
POZDRAWIAM